4.Patrycja
Więc jak jak mówiłem,przeprowadziłem się do Polski gdzie teraz mieszkam. Kiedy ją zobaczyłem czułem się cudownie.... nie umiem opisać tego uczucia,w każdym bądź razie było cudowne.Na imię ma Patrycja,chodzi do 2b,tak jak ja.Dni leciały,a nadal nie rozmawialiśmy.Pewnego dnia,to się zmieniło,uznałem że chce ją poznać,podszedłem do niej i powiedziałem -cześć.Jestem Oskar,a Ty zapewne jesteś Patrycja nie? ładne imię,co tam słychać?Ona na to:
-o to Ty,ten nowy,hej,dobrze a tam? zaprzyjaźniłeś się już z kimś?
-Tak,mam kolegów,również z przed lat,Dawida,wcześniej mieszkałem w Anglii.
-To super,zawsze chciałam tam pojechać.
-Nie ma nic szczególnego.
Wtedy zadzwonił dzwonek powiedziała 'muszę iść,uśmiechnęła się do mnie.Szkoda że nie gadaliśmy dłużej,ale rozmawiało się nam bardzo fajnie.Dni leciały,a my tylko wymienialiśmy się zwykłym 'Cześć' na przerwie.Pani na matmie coś odbiło! Zaczęła nas wszystkich przesiadać, Mi kazała usiąść z Patrycją w trzeciej ławce.Wtedy się dużo zmieniło,iż lekcje matematyki były dość 'luźne' rozmawialiśmy dużo,ona opowiadała mi o sobie,o szkole,ja natomiast odpowiadałem o Anglii,o szkole,o tym dlaczego wróciłem do Polski.
Tutaj dużo się zmieniło,nie miałem takich znajomych jak Maciek w Anglii,tu było naprawdę dobrze.Nadeszła sobota,pojechaliśmy wspólnie z ciocią i wujkiem do Babci,na obiad.Po obiedzie zostałem u niej,ciocia z wujkiem pojechali do domu.Rozmawiałem z babcią,naprawdę długo,o szkole itd.Nagle spytała mnie czy mam jakąś wybrankę,zawstydziłem się trochę,nie ukrywam.Powiedziałem,że nie dawno ją poznałem, ma na imię Patrycja,siedzimy razem na matematyce,dużo rozmawiamy,powiedziałem jeszcze że raczej nic z tego nie będzie.W końcu ona była dość 'popularna' w szkole,ja byłem tylko zwykłym uczniem.Babcia powiedziała że nie powinienem się tym przejmować,iż jeśli jej na mnie zależy,nie zwracała by na to uwagi,no chyba że była egoistką bez uczuć.Ale Patrycja taka nie była.
W szkole,przed francuskim,stało się coś niezwykłego..prawie niezwykłego. Szedłem razem z Dawidem,przed nami szła Patrycja,jak to Dawid,musiał coś wymyślić..Popchnął Mnie na Nią,myślałem że go zabije,dopóki..Dopóki uświadomiłem sobie ile mu zawdzięczam teraz tym 'popchnięciem' Kiedy 'leciałem' na Patrycje,ona się odwróciła, wspólnie 'spadliśmy' nie dosłownie oczywiście,na ścianę. Wziąłem jej ręce, i powiedziałem przepraszam,powiedziała że nic się nie stało.Chciała mnie pocałować,przynajmniej tak mi się wydaję, w każdym bądź razie, ja też chciałem, i......i.......zadzwonił dzwonek,pani kazała nam wejść do klasy.Byłem tak blisko.Nigdy tego nie zapomnę.Kiedy powiedziałem o tym babci,powiedziała żebym walczył,i postarał się o jej względy,chyba czułem coś do Niej.